Pogoda dopisała, a co za tym idzie ludzi było mnóstwo, spotkałam kilku znajomych i pewną znajomą/nieznajomą, która sprawiła mi ogromną niespodziankę pojawiając się przy moim stoisku :)
Najśmieszniejsze jest to, że chociaż znamy się z neta i widząc się wczoraj po raz pierwszy, uściskałyśmy się jak stare znajome i w ogóle nie było jakiegokolwiek skrępowania. Jedynie powstrzymywałam się, żeby nie porwać w objęcia Jej najmłodszego dziecięcia, ale całe szczęście, że to chłopiec, bo gdyby to byla dziewczynka, to nie ręczę za siebie ;D.
Daria buziaki :*
Moje dzieci spędziły wspaniały dzień, bo był dla nich przygotowany wspaniały plac zabaw, objadłam się różnorakich pierogów - bo przy okazji dożynek, był to IX Festiwal Pierogów, no i co najważniejsze, rozdałam mnóstwo wizytówek, sprzedałam kilka swoich szyjątek tych większych i tych mniejszych i na pewno nie będzie to ostatni mój jarmark :)
Mała uwaga, niestety niezbyt wesoła - moje rękodzieło, a co za tym idzie, odpowiednie ceny za nie, doceniły tylko te osoby, które same parają się rękodziełem, czyli panie ze stoiska z dekupażem. Niestety zwyciężało stoisko z chińskimi zabawkami, chociaż byłam jedyną osobą z takim asortymentem :(
Osobiście uważam, że na takich imprezach, gdzie króluję regionalne potrawy, muzyka i wyroby, takie stoiska nie powinny być stawiane, bo w ten sposób jesteśmy na straconej pozycji.
Jednym słowem, ten tydzień był zwariowany, wyczerpujący fizycznie i psychicznie, dom wygląda jak wielka pracownia krawiecka, wszędzie materiały, nitki, guziki, wstążki itp rzeczy, ale było warto, dalej będę próbowała się wystawiać, jak się uda, to będzie super, jak nie, to z żalem powiem trudno, ale widok dziecka wybierającego dla siebie misia i całującego go na dzień dobry jest cudowny :)
Wróciłam wczoraj zadowolona, ale też bardzo zmęczona tym tygodniem i całym dniem, że padłam razem z dziećmi o 21 ;)
No i zapomniałam
Chciałabym w tym wpisie podziękować moim dwóm wspaniałym, blogowym koleżankom- wirtualnej i realnej Tusi, za to wspieranie mnie na co dzień, duszenie mojego pesymizmu i jeszcze wirtualnej, ale może kiedyś też realnej, Alicji, za ostatnie rozmowy, dzięki którym odważyłam się zgłosić na ten jarmark, która dała mi masę cennych rad z tym przedsięwzięciem związanych.
DZIĘKI WIELKIE DZIEWCZYNY :*
Ściskam, dziękuję za kciuki i obiecuję pozaglądać do Was i skrobnąć co nie co :)
Kasia
Śliczne stoisko jedyne czego mi brakuje (ot takie zboczenie zawodowe) to małego banerka z napisem 100% han made i adresem Twojego bloga. Ludzie niby wiedzą, że to rękodzieło ale jak się im nie pizgnie napisem po oczach to zdają się zapominać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cieplutko
Karola
Karola, masz rację z tym napisem, też wczoraj pod koniec z mężem tak stwierdziliśmy, no ale właśnie po to jest pierwszy jarmark, żeby zobaczyć co się nie zrobiło, a trza było itd :)
Usuńw trakcie notowałam sobie, co o czym muszę pamiętać następnym razem, co najlepiej się sprzedawało- czyli czego więcej uszyć
pozdrawiam również
I jak mogę jeszcze zasugerować warto sobie też przygotować wizytówki i pakując zakupioną rzecz dokładać. Położyć także w widocznym miejscu stoiska by zainteresowani nie koniecznie kupujący mogli sobie wziąć.
Usuńwizytówki miałam, ale jak się okazało za mało ;)
Usuńa zakupione rzeczy pakowałam w papierowe torby, które opieczętowałam swoim adresem blogowym
Też bardzo dobry pomysł z torebkami :) Co do wizytówek to cóż mogę powiedzieć zdarza się :) ale jest to pozytywne zjawisko
Usuńbyło pięknie!
OdpowiedzUsuńKasia gratki stokrotne!
Maja S jak Sąsiadka
Siódme zdjęcie bardzo mi się podoba! :)
OdpowiedzUsuńSmutną prawdę Kasiu potwierdziłaś, której doświadczyłam już wielokrotnie. W środowiskach wiejskich nasze rękodzieło owszem jest podziwiane są achy i ochy ale gdy przyjdzie do kwestii ceny ludzie robią wielkie oczy i w tył zwrot. Tylko ktoś kto troszkę się zajmuje rękodziełem potrafi docenić, zapłacić i cieszyć się zdobytym drobiazgiem. Ale jest ogromny plus takich imprez - można spotkać wirtualne koleżanki ;) po primo, można się wypromować bo te doceniające jednostki opowiedzą o Tobie swoim znajomym, a Ci zgłoszą się do Ciebie wirtualnie; no i można się najeść pyszności przy okazji;)Chciałabym jeszcze wspomnieć,że nabyte majteczki w kropeczki są booooskie ;) Wszystkie prace - będę się powtarzać, są naprawdę śliczne i PROFESJONALNIE uszyte.Ogromnie się cieszę z wczorajszego dnia, na pewno kiedyś będzie powtórka o przedłużonej możliwości spędzenia razem czasu :)Buziaki!
mi też, nawet nie wiem kiedy mi małżon takie cyknął, no ale chociaż jedno na którym nic nie jem/nie mówię/mam otwarte oczy itp ;)
Usuńnastępnym razem dłuższa nasiadówka musi być :)
No tak to już jest w realu, dusz artystycznych jak na lekarstwo!
OdpowiedzUsuńAle za to w sieci jest ich sporo, dlatego tutaj jestem! Tutaj nadajemy na tej samej częstotliwości! ;) Śliczne stoisko, króliczka mi wpadła w oko i Twoja torebunia! Pozdrawiam
Gratulacje Kasiu , stoisko wyglądało super. Mam nadzieje ,że coraz więcej ludzi będzie potrafiło docenić rękodzieło , ale nie pochwaliłaś się wszystkim na blogu wypatrzyłam sporo nowości na stoisku , których nie pokazałaś nam wcześniej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie .
I faktycznie Cienka ma racje , następnym razem pomyśl o jakimś banerku.
Justynko, dziękuję
UsuńNie pokazałam, bo niektóre prace były szyte przez ostatni tydzień, specjalnie na ten jarmark
A banerek następną razą obowiązkowo :)
Same piękności u Ciebie... Przykro, że te cudeńka przegrywają z chińską tandetą... ale przypadkiem się nie poddawaj :)
OdpowiedzUsuńI skąd ja to znam:))) ten pęd szyciowy, te powalające się nitki i ścinki szmatek po całym domu. Ostatnio nawet gdy byliśmy całą rodzinką na tzw SPACERKU, zauważyłam taaaaką długą nitkę na spodniach mojego męża, że bałam się zapytać, czy to On się pruje, czy to moje śmietki. Czasami zadaję sobie pytanie jak długo to wytrzymam, ale gdy tylko się dowiem, że gdzieś tam w pobliżu, jest jakiś jarmark to normalnie coś mi się dzieje bo wiem, że zjadą się tam ludzie którzy tak jak ja są zakręceni, tylko każdy w swoim kierunku. I to mnie najbardziej nakręca szkoda tylko, że ludzie nie zastanawiają się nad tą zakupioną CHIŃSKĄ CUDOWNOŚCIĄ dlaczego ona jest taka tania. Nie wiem jak Ty, ale ja wracam z takich jarmarków zawsze zadowolona z tego, że mogłam razem z rodzinką spędzić ciekawie czas, poznać ciekawych ludzi a co do pieniążków to ......
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Aniu, ja wprost od maszyny szłam po dzieci do przedszkola, a że wszystko w pośpiechu, to dopiero po powrocie zauważyłam, że na czarnych leginsach mam przyczepioną długą, białą nitkę ;)
Usuńa co do tej cudowności chińskiej - stwierdzam, że niektórzy rodzice są niereformowalni - przykład z wczoraj - kupili dziecku traktorek z przyczepą, za 10 min wrócili po nowy, bo tamten się już połamał :P
Widzę, że ustawili Cię koło chińszczyzny... brrr. Niestety takie stoiska zawsze będą, ponieważ płacą za rozstawienie się . I cóż zrobić. Jak ja stałam pierwszy raz, to tez trzęsłam się jak osika. Czy mnie nie wyśmieją? Takie miałam obawy. Teraz po kilku latach, po poznaniu tak wielu fajnych osób, stwierdzam, że lubię to ;-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie w niedzielę skończył mi się 10 dniowy jarmark. Więc kochana, wyobraż sobie jak mój dom wygląda! ;-)))
Aga, nie wiedziałam, że będę stała obok chińszczyzny, my przyjechali po 8 rano, stały już stoiska z jedzeniem,obok nas z jednej str wspaniały zespół góralski "Janicki", ze swoimi płytami i regionalnymi potrawami, a z drugiej pusto - a tu za godzinkę przyjechał bus z tymi zabawkami :(
Usuńale miałam takie same obawy, mam nadzieję, że będę mogła powiedzieć kiedyś to samo co Ty i że nasze rękodzieła zaczną być doceniane u nas w kraju, tak jak zagranicą :)
To może i ja Ci coś podpowiem- musisz mieć na takich kiermaszach coś kolorowego, taniego, wystawionego w miejscu dostępnym i widocznym dla dzieci (baloniki, wiatraczki cokolwiek) dzieci zawsze znajdą rzeczy które im się rzucają w oczy...;)) A jeśli przy Twoim stoisku stanie rodzinka 2+2 masz już potencjalnych klientów:))Bo moim zdaniem najważniejsze jest zachęcenie potencjalnego kupującego do podejścia do stoiska:))I trzeba naprawdę dużo się ugadać, nawet o pogodzie, ale klient musi czuć się dobrze w Twoim towarzystwie:)żadna chińszczyzna Cię nie zmoże jeśli Ty 'kupisz' sobie klienta:)
OdpowiedzUsuńStoisko super! Szyjątka też ! Ale Ty to dopiero super wyglądasz! Naprawdę!Jak siostra przy swoich chłopaczkach...
OdpowiedzUsuńDobrze,że jednak mimo paru minusów, plusów było więcej , i że jesteś zadowolona...
Pozdrawiam
Gratuluję debiutu na jarmarku. Mam kilka pytań odnośnie, ale to na maila. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHej Kasiu dobrze Cie widzieć, śliczne stoisko miałaś :-) działaj !! bardzo dobrze że się wystawiasz niedługo zaczną się jarmarki przed Bożym Narodzeniem to też jest dla Ciebie okazja na to aby pokazać i sprzedawać to co robisz :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
oj znam ten ból kiedy ludziska nie doceniaja naszej pracy, znam :(
OdpowiedzUsuńale trzymaj sie i dzxiałaj dalej , spróbuj nawiązać kontakt z kimś z Niemiec, holandii, oni tam doceniaja rekodzieło :)
Kasiu cudowności szyjesz!!!!
OdpowiedzUsuńPowiedź mi gdzie można twoje rzeczy kupić?
Mam ochotę np na muffinki :)
dziękuję bardzo, a kontakt ze mną albo przez fejsbuka, albo mejlowo kasiazjawa@gmail.com
UsuńPani Kasiu!
OdpowiedzUsuńStoisko było przepiękne. Cudowne rzeczy, Broszki i igielniki, które kupiłyśmy z koleżanką cieszyły oko. Cały czas wyciągałyśmy z torebek nasze nabytki i zachwycałyśmy się ich pięknem i misterną robotą. Ja kupiłam listka i małą babeczkę. Moje koleżanki białą różę, jabłuszko i aniołka dla wnusi.
Patrzę nawet w tej chwili na śliczny igielnik i uśmiecham się, bo taki piękny. Chciałam jeszcze kupić mikołajka, ale o wszystkim pamiętałam, a zapomniałam wziąć pieniądze.
Ta nasza ręczna robota jest rzeczywiście mało doceniana. W moim środowisku największe wzięcie ma wszystko za 5 zł. Więc powodzeniem cieszą się okoliczne sklepiki, które serwują badziewie za tę kwotę.
Moje decu i kartki też podobały się, ale często jak podałam cenę to przedmiot wracał na swoje miejsce. Sprzedałam kilka karteczek i tackę decu. Nie nastawiałam się na sprzedaż, bo wiem z doświadczenia, że w Witkowie podczas dożynek czy festynu ludzie bardziej nastawiają się na jedzenie i picie niż na zakupy.
Tak mi się wydaje, że kupiła Pani u mnie dwie karteczki. Jeśli to Pani to bardzo dziękuję.
Pozdrawiam serdecznie.
dziękuję bardzo za odwiedzenie mnie na blogu i za zakupy :)
Usuńniestety to nie ja kupiłam od Pani kartki, ba nawet ich nie widziałam, bo tylko raz zrobiłam zrobiłam szybką rundkę po stoiskach, a u Pani akurat tłok panował i dostrzegłam tylko prace z dekupażem, min piękną szkatułkę na herbatę, którą dokładnie obejrzałam już na Pani blogu :)
pozdrawiam ciepło i do zobaczenia kiedyś na jakimś jarmarku :)
Piękne stoisko! Byle dalej, trzymam kciuki za kolejne jarmarki :)
OdpowiedzUsuńNo niestety Kasiula tak jest z tymi chinolami :( piękne szyjątka stworzyłaś i masz rację docenili Ci co się znają ;) buźka
OdpowiedzUsuńGratuluje odwagi, sama doskonale pamiętam dwa swoje jarmarki, nerwy, przygotowania a potem... te same przemyślenia - grunt sie nie poddawać i uwierzyć w siebie,potem to już z górki ;)))
OdpowiedzUsuńBo na takich ślicznych tildach na ten przykład, to się trza wyznawać:))) Nie martw się, Kasiu, piękny kiermasz i pierwsze koty za płoty. Buziaki.
OdpowiedzUsuńGratulacje, zazdroszczę odwagi. Piękne te Twoje prace:)
OdpowiedzUsuńKaśka! Ależ z Ciebie LASENCJA!!! No szczęka mi opadła!
OdpowiedzUsuńA co do chińszczyzny - to dziwne, że na takim jarmarku organizatorzy dopuścili handel tandetą :-/
Ale nie łam się - pierwsze koty za płoty :-)
To samo sobe pomyślałam, co Ata;) Piękna kobieta z ciebie:)
OdpowiedzUsuńA rękodzieło pewno jeszcze długo nie będzie doceniane. Takie regionalne imprezy są dobrą okazją do tego, by właśnie zamiast chińszczyzny zaproponować rodzime rękodzieło. I uświadomić, że jest ono warte swojej ceny. Zauważyłam, że osoby, które zdecydowanie stać na godziwą zapłatę za takie piękne prace, jak np. Twoje, żenująco się targują i wydziwiają, natomiast chętnie kupują i doceniają te prace osoby z cieniutkim portfelem;)
Pozdrowienia:)
Wow, ale się napracowałaś! podziwiam
OdpowiedzUsuńNo właśnie, faktycznie się napracowałaś. Jeśli nawet sprzedaż nie poszła tak jak chciałaś to i tak zrobiłaś Sobie reklamę. Niedługo święta i ja myślę, że wtedy wszystko sprzedasz. Pozdrawiam Cię Kasiu serdecznie!
OdpowiedzUsuńWiem, że stworzenie czegokolwiek własnoręcznie wymaga wiele pracy, czasu i talentu. Ale często po usłyszeniu ceny odchodzę od stoiska, bo choćbym i nawet się z nią zgadzała, to nie zawsze mnie stać, :( Tylko czasem się chce czegoś tak bardzo, że się pyta o cenę z nadzieją, że jednak jest niższa niż ta spodziewana.
OdpowiedzUsuńA stoiska z chińszczyzną są wszędzie. Zazwyczaj zupełnie nie pasując do ogólnej tematyki. Tak samo wygląda na imprezach historycznych, w których biorę udział. Wszędzie dookoła tandeta i tandeta. A do tego wszechobecne łupanki i inne disco polo, brrr... I zupełnie nie ma klimatu. Ale skoro ludzie kupują, to po co rezygnować z szansy zarobku :/
Pozdrawiam serdecznie i życzę żeby każda kolejna przygoda z własnym stoiskiem była coraz bardziej udana :)
Ola
Olu, dziękuję za odwiedziny i powiem tylko, że z jednej strony się zgodzę, że często nas nie stać na drogie rękodzieło, a z drugiej, jak słyszę jakąś paniusię wybrzydzającą, że drogo, a potem idzie i kupuje badziewie, wydając podobną kwotę, to ręce i cycki opadają ;)
Usuńpozdrawiam równie serdecznie
Miska gorąco mi się zrobiło czytając ostatnie słowa. Buziaki wielkie i idę męczyć .... no ty wiesz co, papierzyska!:) Cieszę się, cieszę przeogromnie z tobą!
OdpowiedzUsuńKasiu ,,pierwsze koty za płoty,,.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że, kolejnym razem wyprzesz swoim rękodziełem chiński rulez!
Tego Ci z całego serducha życzę!
też jestem zdania, że jak jarmark to nie powinno być rękodzieło, ale osobiście byłam tylko na jednym, na którym faktycznie wszystkie rzeczy były ręcznie robione, szkoda, ale myślę, że to się zmieni, osobiście zamiast 10 byle jakich zabawek wolę dziecku kupić jedną z charakterem i uszytą z sercem :)
OdpowiedzUsuńKasiu u nas na SK raz do roku mamy święto dzielnicy.Wzdłuż głównej ulicy stoją kramiki z rękodziełem szyciowym,dekupażowym,malarstwem,skorupami itd.
OdpowiedzUsuńOczywiście zdarzy się też jakiś kiczyk plastikowy, ale w zdecydowanej mniejszości.Myślę,że fajnie byś się odnalazła na takiej imprezie,no i być może klientów bardziej "czujących bluesa".
p.s. rewelacyjnie wyglądasz dziewczyno :)
Madzika, to fajną imprezę macie :)
Usuńdzięki też rewelacyjna dziewczyno :D
Kasiu,ale Ty wyglądasz pięknie,a figura....czy Ty masz czwórke dzieci,czy mi sie wydaje? :))Przeginasz:)A co do cen za rękodzieło,to masz rację,doceni tylko ten kto w tym siedzi,każdemu trzeba by dac maszyne i niech szyje,zobaczymy jaka sobie cene krzyknie,za swój trud.Najbardzxiej mnie wkurza jak ktoś chce żebym cos uszyła,alecena ma nie byc wysoka,bo to przeciez chwila roboty....ręce opadają,a Tobie życze wytrwałości,i jak to mawia pewien ojciec: alleluja i do przodu;))
OdpowiedzUsuńAga, ja mam tylko trójkę dzieci, chociaż jakby doliczyć męża ;)
UsuńGratuluje wystawy :) Piękne szyjątka, dostrzegam moje uwielbione koniki morskie :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą w 100%. Pokazywać się zaczęłam dopiero w tym roku, mam za sobą 4 wystawy(jarmarki, kiermasze, targi) przed sobą jeszcze 1 i koniec roku. Za każdym razem powtarzam sobie, że będzie lepiej. Albo chyba nie chce do mnie dojść, że ludzie wolą kupić coś kiczowatego ale przede wszystkim TANIEGO.
Ostatnio na kiermaszu wystawiłam moją autorską kotwicę. Początkowo wyceniłam ją na 25 zł (?naprawdę uważam, że to tanio)... a skończyło się na 18 zł. Wstyd targować się o rękodzieło, ale na to wychodzi, że tylko ja tak myślę. Ludzie wolą "kupić za darmo".
Bolesne też są głośne komentarze... jakbym ja stojąca za stoiskiem była tylko tłem, niewidzialna..
Nie jestem jednak zupełnie zniechęcona, bo.. są jeszcze współwystawcy, inni artyści, inni ludzie i ta szczególna atmosfera :):):) Pozdrawiam :)
Kochana, ja wyszłam z założenia, że nie opuszczam ceny, bo tak, to nigdy nikt nie doceni rękodzieła i będzie uważał, że mu się ono należy za przysłowiowe 5 zł - jak ktoś uważa, że to drogo, niech sam sobie kupi produkty, poświęci czas na naukę i wytworzenie i wtedy pogadamy o cenach
Usuńwięc się nie dawaj i nie opuszczaj, trza się cenić, żeby inne nas cenili :D
Dużo pięknych rzeczy widzę na twoim starganie. Szkoda, że w polskich domach ciągle gości modna masowa chińszczyzna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło