Nie, nie, nie zapomniałam dziecka odebrać, jak to ostatnio zrobiła moja psiapsiółka ze swoją córeczką ;)
Po prostu trafiłam na wyjście grupy na przedszkolny plac zabaw - Kaj mnie zobaczył i w ryk, że on chce iść na podwórko, więc cóż było robić - wzięłam jego rzeczy i wróciłam samotnie do domu :)
Dobrze, że przedszkole blisko mamy ;)
A żeby goły post nie był, to najmłodsi dla Was pozują :)
Buziaki
Po prostu trafiłam na wyjście grupy na przedszkolny plac zabaw - Kaj mnie zobaczył i w ryk, że on chce iść na podwórko, więc cóż było robić - wzięłam jego rzeczy i wróciłam samotnie do domu :)
Dobrze, że przedszkole blisko mamy ;)
A żeby goły post nie był, to najmłodsi dla Was pozują :)
Buziaki
oj znam to znam:) nasze przedszkole jest po sąsiedzku z domem, że tak powiem "za płotem" i nie raz już wracałam bez dziecka, ale w sumie to dobrze że maluchy chcą tam przebywać prawda?
OdpowiedzUsuńI ja znam ten "ból", przecież z dziećmi zawsze lepiej niż z mamą w domu:) Dobrze że Kaj tak dobrze się czuje w przedszkolu:)
OdpowiedzUsuńChwilę grozy przeżyłam :P
OdpowiedzUsuńFajne chłopaki :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
I nawet Igi Pigel czy jak to się pisze załapał się! ;)Buźka dla Ciebie i Twoich Synków! ;)
OdpowiedzUsuńChłopaki słodziaki:) A przedszkolne podwórko zawsze wygra, nawet z najukochańszą mamą:))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
no to chyba jesteś dumna, ze Ci mamisynek nie rośnie:) pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńZ partyzanta trzeba było, z partyzanta.
OdpowiedzUsuńślicznie pozują ,chłopaki jak malowani.Jakby co to wiesz,że ja mam dwie panny na wydaniu ;)
OdpowiedzUsuńCudne chłopaki. Grzecznie na zdjęcie oczekują. Pozdrawiam Was serdecznie!
OdpowiedzUsuńMadzika, tylko najmłodszy jeszcze wolny jest ;)
OdpowiedzUsuńa chłopaki jak widzą aparat, to od razu pozują :)
Tytuł przewrotny,przez chwilę w szoku byłam!
OdpowiedzUsuńA chłopaki-przystojniaki!!
Pozdrowionka
Oj , zazdroszcze takiego podejścia do przdszkola . :) U mnie raczej to zło konieczne dla chłopców :/ A , że próbowałm z tysiąc razy komentowąc pokoik porzednio , a dziś net mam normalny to napisze dziś . Nie lada sztuka pogodzić klimaciki więcej niż jednego dzieciaczka w małym pomieszczeniu , ale bardzo fajnie wyszło :D POzdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńAleż mnie przestraszyłaś.......uff! odetchnęłam z ulgą po przeczytaniu dalszej części :))Pozdrawiam Malu - i Milusińskich :))
OdpowiedzUsuńCzy mi się zdaje, czy zmienilaś ciut layout boga???PS.sliczne te twoje dzieciaki:)
OdpowiedzUsuńABily, zmieniłam i połowę blogów mi wcięło - min Twój :)
OdpowiedzUsuńkasia -klamerki .na klamerki mozesz zapisac sie u mnie na rozdawajke.ale email do mnie i pogadamy
OdpowiedzUsuńJa ostatnio tak 20 min zapuszczałam korzenie na korytarzu:) I jeszcze jak mu zniknęłam z pola widzenia to sprzedał Pani, że pewnie mama poszła palić:))
OdpowiedzUsuńFajna czcionka.
Buziaki zostawiam, a co:)
Dla mnie to wspaniałe, jeśli dziecko zaaklimatyzuje się tak mocno.
OdpowiedzUsuńMyślę, że dla naszych pociech przyszły lepsze "przedszkolowe" czasy.
Moja mam wspomina, jak to ja uciekłam z przedszkola, w zimę, w ciapkach, bo mi pani chciała uciąć język nożyczkami.
Następnego dnia byłam już w innym przedszkolu.
:)
PS.
Na szczęście żadnej traumy :)
matko, kiedyś to panie były kompetentne ;P
OdpowiedzUsuńobok przedszkola (też do niego chodziłam :)), w czasach PRLu było WKU z żołnierzami - i panie nas straszyły, że to poprawczak i jak będziemy rozrabiać na leżakach, to nas tam oddadzą - bałam się strasznie tego miejsca
a syny oba poszły do przedszkola mając 3 lata i żaden się za mną nie obejrzał nawet, tak leciał w pierwszy i kolejny dzień - zero jakiś histerii, płaczów itp
nie wiem jak Tymo się będzie zachowywał, bo na razie jest strasznym maminsynkiem, no ale mamy jeszcze rok :)
buziaki
Kasiu nastraszyłąś mnie! Już myślałąm ze cos sie Kajowi stanęło! I po co tak szybko idziesz po niego do przedszkola?;)Buziaki wam ślemy!
OdpowiedzUsuńCudne chłopaki:-) Ciesz się, że tak chętnie przebywają w przedszkolu - moja córcia tak samo, i jak wychodzimy do domu, a nie możemy akurat wstąpić na plac zabaw przy przedszkolu, to jedziemy do mu "na syrenie", a łzy z oczu się krokodyle leją. Pozdrawiam serdecznie:-)
OdpowiedzUsuńAle słodziaki...fajna mama z Ciebie:)
OdpowiedzUsuńDawno,dawno temu, kiedy jeszcze nie mialam swojego bloga-hi,hi(mam go od tygodnia)skuszona przyznaje nietypowa nazwa wstapilam sobie do Ciebie i ....pomijam prace(bez zastrzezen.sa OK!)to co mnie urzeklo ,to to, ze piszesz, ze na blogach sama slodycz i zero krytyki.A wiec zapraszam Cie serdecznie do siebie i kazda krytyke przyjme z pokora.
OdpowiedzUsuńTez znam to, mam takie doswiadczenie, kiedy po tygodniowym spacerze czekalam, ze synek obejmie mnie i buziakom nie bedzie konca.... i on mowi z lezkami w oku: "Mamus, ja sie chce wrocic jeszcze":)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wiosennie ze Slowacji:)
Super dzieciaczki ! :)
OdpowiedzUsuńKasiu radosnych, cieplutkich i rodzinnych Świąt :*
OdpowiedzUsuń