Jakiś czas temu Lambi pokazała co ma i co lubi i któraś Kobitka w komentarzu napisała, iż prowokuje tym wpisem do zawiści i zazdrości, bo zapachniało bogactwem.
To chyba nasza narodowa cecha dosrywać tym, którzy mają więcej od nas, no bo kto to widział się tak wychylać poza szereg.
Ale co się dziwić obcym ludziom, jak we własnej rodzinie można takie rzeczy usłyszeć, że ho ho.
Np taka sytuacja - odwiedziła nas moja Mama i coś tam sobie gadamy i nagle mówię do małża, że jak będziemy budować dom, to coś tam.
Na co moja Mama zrobiła wielkie oczy i mówi - Jak to budować dom???
Ja jej na to, że przecież 3 dzieci i przydałoby się więcej pokoi itd, a Ona - Dobrze, że za marzenia nie karają.
I to takim tonem, jakbym powiedziała co najmniej, że chcę na księżyc polecieć.
Normanie cycki i ręce opadają na takie słowa.
Mama jest z gatunku tych osób, które uważają, że jak już coś masz, to się nie wychylaj po więcej, żeby tego nie stracić.
Oj dużo by jeszcze pisać, ale nie chcę żebyście pomyślały, że narzekam na Rodzicielkę, bo w sumie fajna z Niej kobieta i bardzo ją kocham, ale niestety myślenie ma zakorzenione chyba w czasach PRLu jeszcze, że każdy miał po równo, czyli nic, a jak ktoś miał więcej to złodziej i oszust.
I chociaż troszku zazdroszczę (tak pozytywnie, bez zawiści) niektórym z Was, że macie więcej, ładniej itd, to jednak podziwiam i wiem, że osiągnęłyście to ciężką pracą i niekiedy mnóstwem wyrzeczeń. No i wierzę, że i moje marzenia się kiedyś spełnią, jak np ostatnie - małż zdał prawko i kupujemy pierwszy samochód :D.
Buziaki Dziewczęta przesyłam na nowy tydzień i obiecuję, że następny wpis będzie bardziej lajtowy ;)
ps 1- co Wy o tym myślicie??
ps 2- ale chaotyczny ten wpis, ale próbuję się wymądrzyć między gotowaniem obiadu a zabawami z Tymciem i sprzątaniem ;)
Mamie sie pewnie tylko tak powiedzialo, na pewno nie chciala sprawic Ci przykrosci. Pewnie masz dzis niski poziom cukru i dlatego tak ..malo optymistycznie:-)
OdpowiedzUsuńProponuje jakies ciasteczko!
I nie mow prosze, ze masz mniej od innych, gorzej itd. bo to jest wlasnie typowo "polskie"! Prosze cycki do porzadku doprowadzic, czyli wyprostowac sie, podniesc glowe wyzej i..do przodu Kasienko!
sciskam serdecznie i poniedzialkowo, milego tygodnia!!!
Jaka kura domowa !? Dzisiaj się mówi i HOME MENAGER i tej wersji się trzymaj :-)
OdpowiedzUsuńA Mama, tak zwyczajnie, po ludzku, boi się o Was, bo wie, że budowanie domu to niezłe wyzwanie !
Buźka
Basiu, ja wiem, że Ona nie chciała nam sprawić przykrości i wcale tego tak nie odbieram, Ona po prostu taka jest - 31 lat Ją mam więc wiem ;)
OdpowiedzUsuńI nie narzekam, że mam mniej, bo moim zdaniem mam dużo, jak na małżeństwo z 10letnim stażem i nie mam tu na myśli tylko dzieci ;)
Mario, uwielbiam określenie KURA DOMOWA i wcale się go nie wstydzę, czym zawsze wprawiam w zakłopotanie innych, którzy myślą, że jest inaczej.
Zresztą, w dzisiejszych czasach możliwość bycia kurą domową, to luksus i tu ukłony wielkie dla mego MAŁŻA, że mi na to pozwala i daje radę nas utrzymać :*
Wiem, że Mama się boi, ale czasem jak coś powie, to aż w pięty idzie, hehe ;)
Dzięki Kobitki i również miłego dnia życzę :)
Coś o budowaniu wiem, przerabiamy z mężem na własnej skórze, łatwo nie jest ale od zupełnego ześwirowania z tego powodu trzyma mnie marzenie, że kiedyś będę miała dom, przestrzeń, ogród....Trzymam kciuki za Twoje marzenia i masz rację, bycie kurą domową to luksus, przynajmniej z mojej perspektywy. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńwitaj.
OdpowiedzUsuńmam sie martwii i to zrozumiale.
realizuj swoje marzenia.ja juz budowalam dom i fajne doswiadczenie. niebawem bede to jeszce raz powtarzac.
pozdrawiam
Wiele prawdy w tym co piszesz jest. I przykre, że jak ktoś się czasem odważy wyjść przed szereg to go zaraz po łbie walimy...
OdpowiedzUsuńA co do marzeń i budowy domu - ja mam podobnie - jestem na etapie kończenia remontu mieszkania a jak wspomnę przy rodzinie, że kiedyś to domek w górach mieć będę bo przecież rodzina się powiększa i pies i w ogóle - to patrzą jak na wariatkę. Jednego nie skończyła a już mrzonki ma o domu jakieś... I te twierdzenia, że przecież "nie wszystko od razu "- tylko, że mam "całe życie" na urządzenie mieszkania itp. itd.
Eh - ale właśnie marzyć nikt nie zabroni - trzeba to robić i powoli, małymi kroczkami dążyć do ich realizacji.
Pozdrawiam
Buduj jak najprędzej. Nie zastanawiaj się nawet. Gdy będziesz starsza ciagle bedzie to za Tobą chodzić,że mogłam...
OdpowiedzUsuńA nawet jak kasy nie starczy, nie dokończony zawsze można sprzedać.
Dla mamy, pewnie to był szok, jak przemyśli przyzna Ci rację.
Pewnie sama nawet nie smiała o nim marzyć...
Pozdrawiam
Byziaku - dokładnie tak samo moja mama twierdzi - toczka w toczkę :)
OdpowiedzUsuńPowiem Wam, że w sumie domek mi się nie marzy, ino mieszkanie sąsiadów obok, bo uwielbiam mieszkać w mojej kamienicy i w mieście :)
Nasze 100m i ichnie 124 bodajże wystarczyłoby w zupełności - jedyny minus to brak ogrody gdzie można dzieci wypuścić, ale coś za coś :)
Masz rację Kasiula.Jak ktoś ma gorzej, to jest suuuper ale jak lepiej to już zlinczować go, mimo że zapracował sobie na wszystko sam własnymi "ręcyma".
OdpowiedzUsuńPozdrowionka
Jest takie przysłowie angielskie (chyba) "Jesli możesz o tym marzyć, możesz to mieć!" I tej wersji sie trzymajcie Kasiu, jesli chcecie miec dom to będziecie go mieli i już! Nie ważne co mówią inni i jak bardzo w to wątpią. Ważne jest tylko żebyście pomału realizowali swoje plany.
OdpowiedzUsuńNajpiekniejsze marzenia sa wtedy, kiedy o nich nikt oproc nas nie wie. Wtedy nie ma kto czego pozazdroszczyc. Wg mnie, z malych zupelnie prostych rzeczy, czasami z nie potrzebnych mozna zrobic najpiekniejsze skarby. I domku wymarzonego pewnie kazda kobieta pragnie... bo w takim domku zawsze pachnie milosc. Jest symbolem rodzinnym, miejscem, w ktorym wlasnie ta rodzina i nie inna, czuje sie bezpiecznie i lubi wracac do domu. Mama pewnie ma tez takie miejsce i mysle, ze Tobie mialaby pozwolic marzyc:)
OdpowiedzUsuńMyślę tak jak inne,że mama się boi.Ja sama łapię się na tym,że jak córka coś planuje ja zadaję niewygodne pytanie ,może podobne ale nie z zawiści tylko z troski.
OdpowiedzUsuńTo jest niezależne od nas
Pozdrawiam
a ja ci zycze , zeby ci bylo dobrze ! nie rozumiem ludzi ktorzy sa zawistni i zazdrosni tzn. tak chorobliwie zazdrosni ze az sie potrafia obrazic ze ktos ma wiecej. ja sie ciesze jak ludziom jest dobrze , niech maja niech sa szczesliwi :) niestety zauwazylam bedac na wakacjach w polsce, ze nie kazdemu sie to podoba , na pytanie co u ciebie slychac zawsze odpowiadalam ze wszystko sie dobrze uklada,mam kochajacego meza i nie mam na co narzekac :) polowa niedowierza , reszta zyczy zle... bo przeciez w angli to tylko na zmywaku sie siedzi... :) Pozdrawiam i zycze spelnienia marzen i planow !!!!
OdpowiedzUsuńAgnes masz rację - u nas tak było jak byłam w ciąży po raz 3 - i pierwsze co słyszałam i słyszę, to czy wpadka, jak mówię, że nie i że do 4 chcemy dobić to się na nas patrzą jak na dziwolągów ;)
OdpowiedzUsuńa potem nam życzą dziewczynki, no bo jak ja tak sama z chłopami - a ja - żeby tylko zdrowe było (bo już mam dość przygód z lekarzami przy 2 synach) i że jak będzie 4 ogon, to przecież nie wyrzucę, to też się dziwnie patrzą
ludziom jednak nie dogodzisz, choćbyś na rzęsach stawał
Kasik, życie... ludzie ludziom zgotowali ten los. Mam taką sąsiadkę-zawistną, śledzi mojego bloga, na nk zadaje pytania-a jak ja jej zapytam choćby co u was, nie odpowiada. Dzika jakaś z buszu. Gdy kupiliśmy działkę spotkała mnie na placu zabaw i walnęła-jak ty żyjesz z jednej wypłaty?? stać cię na wszystko, w mieszkaniu co chwila coś innego(przesada), bartek ubrany, wy ubrani, auto macie, drugie dziecko zaraz i jeszcze działka....eh..no jakoś radzimy sobie... to ciekawe ile ten twój zarabia-pytanie bez odpowiedzi. Bo w sumie kim ona dla mnie jest, jakie z nią relacje, że będę jej wyliczać ile czego mamy.
OdpowiedzUsuńNa wszystko pracujemy swoimi rękoma, wspólnie. Często i gęsto długo nam schodzi na wykonanie czegoś.
Muszę jej walnąć jeszcze tekst, ze budujemy się na wiosnę-powiększamy domek działkowy-a niech ją trafia;)
Każdy ma swoje życie i jest jego kowalem.
A kurą domową też chciałabym być jak najdłużej:)))))))
Buziaki
doskonale wiem o co ci chodzi...nie ma dnia,żeby ktoś z rodziny nie komentował naszego życia... nie mogę mówić,że myślę o budowie-nie zdążę powiedzieć,że może za 10lat się uda to marzenie zrealizować-nie zdążę bo już słyszę komentarze po których jest mi cholernie przykro:/
OdpowiedzUsuńmiędzy innymi z powodu osób,które się nie mogą powstrzymać od komentowania mojego życia,decyzji i wyborów /plus ocenianie po wpisach czego nienawidzę:// przestałam praktycznie pisać na blogu:/
szkoda,że tyle osób idzie na łatwiznę i wydaje opinie po kilku zdaniach:/
pozdrawiam serdecznie
Ja nie zamierzam sie wstydzić swoich marzeń:) Sa po to aby je spełniać, nawet te największe:)
OdpowiedzUsuńImoen też pisała niedawno o podobnej sytuacji.
Kasiu, wyluzuj;) W czasach gdy nasze mamy były młode, zakładały rodzinę, jedynym największym marzeniem było kupić ładny kawałek mięsa i zbyt długo nie stać w kolejce, o własnym mieszkaniu nie wspominając...
Tamte czasy wyhodowały ludzi nie wierzących we własne siły, we własne marzenia, w dobre zmiany. Generalnie zmiana wówczas oznaczała coś gorszego! Więc co się dziwić??? Mama widzi tylko problemy, zamartwia się już, że ta wymarzona przez Was budowa może spowodować straty: bo przecież macie gdzie mieszkać! Mama pewnie długo starała się o przydział mieszkania, kliteczki w bloku - a jak juz dostała to do dziś się cieszy.
Wierz mi, Twoja mama zupełnie nieświadomie podcina Wam skrzydła - wcale nie chce Was tłamsić. Po prostu dla niej Wasze marzenia są przerażające i szalenie odważne i tyle.
Dla mnie smutne jest to, że po PRL -u zostało tylu smutnych, nieszczęśliwych, nieufnych ludzi.
Głowa do góry, wierz w marzenia:)))
Kasiu
OdpowiedzUsuńnie mogę sie nadziwic, ze tyle w ludziach zawisci.
Nie rozumiem tego i nie trawie.
Nigdy nikomu niczego nie zazdrosciłam, cieszę sie z tego co mam.
Marzenia trzeba mieć, nie wyobrażam sobie bez nich życia.
i tego sie trzymam.
a inny ....
cóz nie dogodzi sie wszystkim.
A twoja mama boi się o Ciebie, pragnie Ci zaoszczedzić rozczarowań, tak myślę.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
No właśnie mentalność Polaków taka jest, że jak tylko coś lepiej drugiemu sie powodzi to od razu złodziej i kombinator z niego.Nikt nie patrzy jenak na to że aby cos osiągnąc to najpierw trzeba zdobyć wykształcenie i później powolutku dorabiać się wszystkiego, no ale cóż zrobić, przyszlo nam żyć wsród tych wszystkich ludzi więc musimy być tolerancyjni:)
OdpowiedzUsuńAleż temat się zrobił;) Nasze mamy na szczęście mają prawo powiedzieć czasami coś, co nas może zdołować czy zaboleć, ale zawsze można wytłumaczyć, przedstawić swój punkt widzenia i dojść do pozytywnej konkluzji;) Gorzej z obcymi, którzy zazdroszczą nam różnych rzeczy, wyrażając to poprzez takie właśnie uszczypliwe pytania typu "jak może was być stać na coś takiego skoro..." itd. Najlepiej się nie przejmować, tylko wyznać z rozzbrajającym usmiechem, że własnie wygrało się parę milionów w lotto;)
OdpowiedzUsuńah te mamy :) tez mysle podobnie jak dziewczyny, mama sie troszczy i martwi.
OdpowiedzUsuńA do tematu ludzkiej nienawisci i zazdrosci ohhhhh jak ja tego niecierpie, no ale tacy ludzie widocznie musza chodzic po tym swiecie, dla mnie myslenie takich osob jest niepojete. Ale staram sie byc tolerancyjna, lecz czasem przekracza to granice ;)Wazne by spelniac siebie i zyc w zgodzie z soba,otaczac sie wokol ldzimi ktorych kochamy.
Pozdrawiam serdecznie i milego tygodnia zycze
Witaj Kasiu! czasami ktoś powie coś takiego i skrzydełka opadają, ale zdarza się! Nie przejmuj się i rób swoje, tak cudnie przemieniłaś swój przedpokój, że wiem, że Twój przyszły dom będzie jak z bajki! pozdrawiam cieplutko i pogodnie:)
OdpowiedzUsuńPrzeczytalam po koleji wszytkie wpisy-Pozwol ze i ja cos powiem...
OdpowiedzUsuńMarzenia sa po to aby je spelniac...Powiem tak to absurd ale nigdy nie marzylam o domu poniewarz te marzenia mnie przerastalyi byly poza mna.marzylam o duzym M co najwyzej bo mieszkalismy w kawalerce na parterze widok na parking 36m2 Przezylam milo wspominam.
Potoczylo sie nagle znienacka kupno ziemi dla ALANKA bo tania lub na zarobek..to tez absurd no nie...padlo przyslowiowe b budowa..
Widzialam miny,slyszalam slowa...niektorzy juz nie sa znajomymi..bywa tak...
fakt budowa przygotuj sie wyrzeczenia wyrzeczenia,praca,praca,zalatwienia zalatwienia,urzedy,starostwa itp..klamkowanie 9JA ZALATWILAM WSZYSTKO OD A DO Z TANIEJ WYSZLO SAMEMU ALE 6M ZESZLO..
DZISIAJ COZ CI MOGE POWIEDZIEC WARTO BYLO-CHOC PRZESZLAM KRZYS NIE JEDEN..BYWALO ROZNIE,DÓL I FLUSTRACJE...STRATA PRACY
WSZYSTKO JEST Z POWROTEM NA DOBREJ DRODZE..I NIECH TAK ZOSTANIE
CUDWNIE JEST MIEC SWOJ DOM -SWOJ OGROD TARAS..NIEMAM TYNKOW NIEMAM KOSTKI BRUKOWEJ...JESZCZE NIEMAM WYMARZONEJ KUCHNI JESZCZE ALE JEST CUDOWNIE...PRAWDZIWA OSTOJA....BYLO WARTO I TRZYMAM KCIUKI I KAZDEMU ZYCZE..DOMKU...
Bardzo ciekawy temat. Dla mnie najważniejszy wniosek jaki płynie z dyskusji - nie podcinajmy sobie nawzajem skrzydeł i nie zabijajmy marzeń. Bo zazdrość niszczy człowieka od wewnątrz, a tzw. "sprowadzanie na ziemię", niszczy nadzieję i optymizm w drugiej osobie...
OdpowiedzUsuńCzasem się zastanawiam, kim byłabym, gdyby nikt mi nie powiedział, co mi się na pewno nie uda i gdyby moje obecne myślenie było wolne od lęku, śmielsze w planowaniu.
A Tobie życzę powodzenia w snuciu marzeń o domu, bo każdy dom zaczyna się od nich.
Po pierwsze, prawda, primo, hehe: zwrotu "cycki i ręce opadaja" nie znałam, a nader mocno do gustu mi przypadł i będzie odtąd w użyciu :)
OdpowiedzUsuńCo do "kury domowej" - też to określenie lubię. Kiedyś od pani tłumaczki przysięgłej, w sądzie, dostaliśmy z małżonkiem dwie wizytówki, jedną zwyczajną, i drugą, na której dumnie widniała profesja kury domowej właśnie. Pani wyznała, że jak ma być szczera to woli tę drugą - mniemam, że i wizytówkę, i ścieżkę kariery :) I po tym, po tej drugiej wizytówce, nie pierwszej z tytułami, poznać było od razu klasę tej pani - i znajome poczucie humoru. Wtedy też zapragnęłam takiej podwójnej wizytówki całym swym sercem - kiedyś i ja taką mieć będę.
Marzenia mieć trzeba, bo inaczej skąd będziemy wiedzieć, do czego mamy dążyć? Na pewno najbardziej w Twojej opowieści przykry jest brak zrozumienia mamy :(
Wiesz, jak tak człowiek co kilka miesięcy przyjeżdża na nowo do Polski z daleka to widzi jakoś wyraźniej, i te cechy nasze narodowe, o których piszesz, człowiek widzi też... I te miny smutne nawet wtedy, gdy powodów do smutku brak. I te tematy plotek, wśród nich mój ulubiony: kto ostatnio bardziej schudł, i po jakiej to diecie osiągnął ten spektakularny sukces (a kto nie schudł, ten, wiadomo, nieudacznik, temu "się powodzi", co wymawiane jest z przekąsem). I to nasze szukanie dziury w całym właśnie, to podcinanie skrzydeł sobie nawzajem boli mnie bardzo - bo bez tego żyłoby się nam wszystkim lżej.
To się wypowiedziałam :) Buziaki - M.
Bardzo trafnie to ujęła Kardamonowa.
OdpowiedzUsuńNie znoszę zawiści, wycierpiałam trochę z powodu ludzkiej zazdrości, choć ciężko mi było pojąć, czego te osoby mogą mi zazdrościć. A najbardziej rani, kiedy zaczyna się dziwnie zachowywać ktoś, kogo sie wogóle nie podejrzewało o takie niskie pobudki. Od tego się człowiek zamyka. Choć tak jak dziewczyny piszą, jestem przekonana, że mama nie miała nic złego na myśli. Z drugiej strony nie można też bezmyślnie epatować swoim dobrobytem przed kimś, kto ledwo wiąże koniec z końcem. Albo co gorsza chwalić się mając z tego uciechę, że innym żal. Wszędzie potrzeba umiaru i wzajemnego szacunku, i nic tego nie zastąpi. Tak samo jeśli chodzi o kwestię sukcesu zawodowego, a opieki nad dziećmi i domem. I jedno i drugie zasługuje na szacunek.
Pozdrawiam serdecznie!
Kasiu, w temacie "posiadania" i dorabiania się książkę mogłabym napisać... Nasz pierwszy dom, w którym mieszkamy do dziś (to już 21 lat) wybudowaliśmy nie mając NIC!!! to trudno może uwierzyć , ale to prawda... i bez żadnego wsparcia ze strony rodziny. Praktycznie wszystko Odys własnymi rękoma wybudował.Pomogła nam... determinacja.... Było ciężko... i pięknie pomimo wszystko ;). Myślę, że właśnie pokonywanie podobnych "schodów" cementuje związek i czyni go mocnym jak skała. Uwierz mi. Przerabiałam to na sobie i wiem co mówię.
OdpowiedzUsuńNie wyrzekajcie się marzeń! Krokiem szybkim, czy wolniejszym podążajcie za nimi. A wszystko się uda.
Na temat rodziny... też (niestety) książkę mogłabym napisać. Grunt, żebyście Wy patrzyli w jedną stronę. Wszystko inne jest mniej ważne...
Pozdrawiam Cię serdecznie
Dzięki Kochane za dyskusję i swój punkt widzenia.
OdpowiedzUsuńIvalia, masz 1000000% rację - Ty to umiesz napisać to o czym myślę, hehe.
Buziole moje Kochane :)